Akurat tak się złożyło, że wszedłem w posiadanie tej gry kilka dni temu.
Czy gra jest taka straszna? Dla was, którzy gracie w nowe gry, to może tak.
20 czy nawet 10 lat temu ta gra była by absolutnym hitem i w ten sposób ją odbieram, gdyż właśnie w tylko takie gry z początku lat dziewięćdziesiątych ostatnio grałem. Moje ulubione Shadow of the Beast z 1989 ogranicza się do brnięcia przed siebie i zbijania z pięści różnorakich potworów wyskakujących z ogromną prędkością. Mimo że gra jest potwornie trudna, a jej przejście bez trainera graniczy z cudem (udało mi się najdalej dojść do połowy), fabuły nie ma prawie żadnej, najniezwyklejszym efektem graficznym jest scrolling tła, a muzyka to proste amigowe MODy, to gra sprawia mi ogromną frajdę. Patrzę na nią po prostu przez pryzmat tamtych czasów - skoro wtedy ludziom bardzo się podobała, to z jakiego bzdurnego powodu ma mi się nie podobać dzisiaj.
Tak samo gra Avatar. Ma piękną grafikę, sterowanie nie jest skomplikowane, zadania są proste, a rozwałkę można zrobić fajną. Czy można chcieć czegoś więcej po grze komputerowej?

Gram w nią ostatnio zawzięcie i wcale się nie nudzi. A fabuła, lore i takie tam? Są dobre, ale to jest jedynie urozmaicenie.
Może jest to dość dziwne podejście do gier komputerowych i dla niektórych może niezrozumiałe, ale właśnie ono pozwala mi czerpać przyjemność z prawie każdej gry.

Polecam wszystkim!
Wady gier leżą tylko w naszych głowach!