Trochę bawią mnie na narzekania na brak realizmu w sf. Nawet pozycje tego gatunku będące bliżej science niż fiction opierają się przecież tylko na wizji na przyszłość autora. Nie jest on w stanie, choćby był naukowcem, dokładnie opisać sposobu w jaki działa jego świat ponieważ nie dość, że on nie istnieje, to w większości przypadków opiera się na istnieniu urządzeń/wynalazków/praw fizyki które nie są nam obecnie znane (w końcu to jedno z głównych cech gatunku). Osobiście wolę gdy autor pomija te kwestie, niż tworzy strony pseudonaukowego technobełkotu (np. nowsze seriale ST).
Kontynuując wątek realizmu, owszem, na pewno SW jest mniej realistyczne od ST, a ST od Avatara. Wszystko zależy od postępu technologicznego – im ten jest bardziej zaawansowany, tym więcej fiction niż science, bo jak wytłumaczyć, że pojedyncze działo większego krążownika gwiezdnego ma moc 22 gigaton? Antymateria to już za mało... Ale czy jest to złe? Nie powiedział bym. Może się nie podobać, rozumiem. W takim wypadku odsyłam do Wojny Światów Wellsa (właśnie skończyłem, polecam!) – nie znam innej książki gdzie rozwala się Marsjana pociskiem z dwunastofuntówki.
Odnośnie humanoidalnych form życia... Tak jest łatwiej. Tacy bohaterowie łatwiej przemawiają do czytelnika, a w końcu autorowi chodzi o przekaz, nie o opis świata. Rasy nie podobne do człowieka wymagają bardzo dużego nakładu pracy od twórcy – skoro mają być całkiem inne od ludzi (i nie być koto-

czy ryboludziami), nie mogą być zbudowane na bazie węgla i związków organicznych. To pociąga za sobą całkowitą odmienność świata od ‘planet klasy M, z typową azotowo-tlenową atmosferą’. Resztę możecie dośpiewać sobie sami. Pisarz/twórca oczywiście może wszystko obmyślić, ale... Nie sądzicie że wtedy było by to mało realistyczne?

Co do zarzutów jakoby w Star Treku było ‘najgorzej’ z istotami humanoidalnymi – nie zgodzę się z tym. W żadnym innym rozbudowanym uniwersum nie widziałem (choć oglądałem póki co tlko sezon I i II The Original Series, oraz filmy) tylu stworzeń składających się ‘wyłącznie z energii’;) i nie tylko. No i ten motyw z betonowym opatrunkiem nakładanym istocie na bazie krzemu:)
Dalej... Odrobinę denerwuje mnie nadużywanie słowa bajka przez osoby komentujące sf. Owszem, są to bajki (nie mylić z terminem literackim

), ale mamy inne terminy na opowiadania fantastyczne:). Warto też pamiętać, że im większa bajka, tym większy jej sukces – Avatar, SW, itp... Są to bez wyjątku proste, a doskonale opowiedziane historie.
[Uwaga! Fan mode on!]
Nie byłbym sobą, gdybym nie bronił tych fragmentów uniwersum SW, które moim zdaniem na to zasługują. Co do bajki już się wyżyłem wyżej, więc przejdę do kolejnych...
SW- trochę srakowate i nielogiczne. Nie ma wyjaśnienia co i jak.
Otóż wyjaśnienia są, i to całkiem sporo. Świat jest jednak naprawdę ogromny, więc nie-fan nie ma o tym bladego pojęcia. Wszystkim którzy zachowali zdrowy stosunek do niego, radzę aby zostali przy fabule filmu i nie martwili się technikaliami

Może się narażam, ale dla mnie SW (zwłasza te starsze) są już przestarzałe. Teraz to wręcz emanuje tandetą. Może za 30 lat tak też będziemy mówili o AVATARze... kto to wie.
Może nie my, ale kolejne pokolenia... Z pewnością. IMO patrzysz ze złego punktu widzenia. To co teraz jest powszechne i należy do pop kultury lata temu było czymś zupełnie nowym (albo przynajmniej zostało podane w nowy sposób), i to właśnie to nowsze dzieła oparte na starych pomysłach bardziej zasługują na miano tandety. Ja jednak byłbym ostrożny z takimi określeniami -granica między tandetą a klasyką czasem bywa cienka...
(...)nadal pozostaje pod wielkim wrażeniem wymyślenia czegoś takiego... Maszyny zamieniające ludzi na źródło energii?? wow!
W SW ten pomysł został umieszczony pięc lat przed premierą Matrixa (Nie jest moim celem umniejszanie wielkości Matrixa. Potraktuj to proszę jako wyraz próżności fana)
[fan mode off]
Mnie jedynie ciekawi aspekt czerwonej krwi...
Grupa hemowa. Życie na Pandorze jest identyczne jak na ziemi (chyba ASG wyjaśnia dlaczego), czyt. jest tak samo zbudowane pod względem biochemicznym. Nie jest więc dziwne że krew oddychających tlenem Na’vi ma podobny mechanizm jego wiązania jak krew istot ziemskich.