A one mnie koszmarnie irytują. Wszędzie teraz muszą być achievementy. Ja rozumiem, w grach nastawionych głównie lub tylko i wyłącznie na multi to oczywiście. Ale Dragon Age? Avatar chociażby? Na jaką cholerę achievementy w grze na single'a?!
Co do Gothica, przygodę z tą serią skończyłem na trójce. Przeszedłem, żeby nie było, przez jakiś czas nawet było dosyć zabawnie... Ale dwie rzeczy: bugi (kupiłem od razu jak wyszedł - fakt faktem, że z community patchami jest lepiej) i brak fabuły. Styl gry ze zdobywaniem reputacji był nawet fajny... do czasu. Mniej więcej do momentu, jak zdawałeś sobie sprawę, że niczego więcej w tej grze nie ma. Zmierchu Bogów nawet nie miałem się zamiaru dotykać. Chociaż pewnie nie oprę się kupieniu Arkanii jak już wyjdzie - mimo, że nie jestem pewien, czy podoba mi się kierunek, w którym zmierza.
A Risen był jak dla mnie baardzo przyjemną gierką, tylko szkoda, że był taki króciutki

I w późniejszym rozdziałach, po przejściu genialnego pierwszego, miałem takie lekkie wrażenie "meh" odnośnie zadań pobocznych. Ale ogólne odczucia po nim nadzwyczaj pozytywne - po pierwszych paru dniach stwierdziłem "no! nareszcie jakiś porządny eRPeG!". A wtedy go przeszedłem. I przyszedł Dragon Age. I niestety... Risen, z całym sentymentem i szacunkiem do panów z PB, musiał się schować =p