Role Play - karty postaci.

Started by Thorinbur, February 02, 2010, 07:07:06 PM

Previous topic - Next topic

0 Members and 3 Guests are viewing this topic.

Tängal

Imię: Vi'a
Płeć: Kobieta
Rasa: Na'vi
Wiek: 23 lata.

Wygląd:
Średnia, nie wyróżnia się. Pucołowata twarz, smukła sylwetka. Wygląda jak wiele kobiet z klanu. Lubi wszelkie ozdóbki. Koraliki we włosach, ładne zaploty, tu i tam piórka. Nóż na modłę ludzi nieba z przodu. Z początku obawiała się, że będzie wypadał, ale jakoś się trzyma. Do tego ukochany łuk, przy którym też jest kilka wisiorków, strzały.

Osobowość:
Na ogół radosna. Jak większość Na'vi bardzo okazuje swoje emocje. Panicznie boi się potężnych metalowych bestii które sprowadzili ludzie nieba. Ich samych boi się mniej, raczej bardziej ich nie rozumie niż boi. Z drugiej strony jest ciekawska, czasem za bardzo. Potrafi dobrze opowiadać. Niestety często mocno ubarwia swoje opowieści, czasem wręcz plącząc się w nich.

Umiejętności:
Jest świetną myśliwą. Bardzo dobrze strzela z łuku tak z ziemi jak i z grzbietu Pa'li czy swego Ikrana Tiä. Do tego potrafi się dobrze kryć w lesie i cicho przemieszczać nieomal bezdźwięcznie. Kiedy chce trudno ją wypatrzyć, jeszcze trudniej usłyszeć. Dobrze zna się na tropieniu. Doskonale daje sobie radę w lesie.

Wady:
Wszech Matka nie dała jej za dużo rozumu. Ma spore trudności z ogarnianiem trudniejszych rzeczy. Chciała się uczyć angielskiego. Bardziej z ciekawości, jednak i tak nic z tego nie wyszło i nie potrafi sklecić w nim nawet prostego zdania. Z rozumieniem też jest nieprosto. Parę razy miała okazję słyszeć mowę ludzi nieba, a brzmiała ona dla niej jak warkot. Na domiar złego już kilka razy przez swą ciekawość miała spore kłopoty, z których uszła chyba tylko cudem.

Krótka historia:
Matka tkała, ojciec polował. Ona bardziej wrodziła się do ojca. W dzieciństwie uwielbiała słuchać opowieści myśliwych wracających z polowań. Już jako mała dziewczynka chciała być myśliwą. Co też obecnie jej się udało. Jej starsza o dwa lata siostra jest bardziej spokojna. Około ośmiu lat temu jej rodzice zginęli w czasie utarczki z ludźmi nieba. Ona sama widziała bestie plujące ogniem i gromami, drzewa i na'vi latających w powietrzu niczym ikrany. Od tamtych chwil boi się. Choć minęło już sporo czasu, niekiedy nadal śni się jej tamten dzień i budzi się w nocy z krzykiem. Jej siostra parę lat temu związała się z jednym z mężczyzn z klanu. Vi'a jest ciocią dwójki maluchów. Sama trochę się podkochuje w jednym z myśliwych, ale jakoś nigdy nie potrafiła się zebrać w sobie.

Post próbny:
Całą noc padało. Ślady w rozmiękniętej ziemi były tak wyraźne, że nie musiała się nawet specjalnie wysilać. Skradała się cicho, kryjąc się pośród roślin. Niemal całkowicie przy ziemi. Na jej twarzy malowała się determinacja by pozostać niezauważoną. Dzieliło ją, może piętnaście kroków, może dwadzieścia. Przykucnęła w pozycji do strzału. Powoli, uważając by nie wydać najmniejszego nawet dźwięku. Napięła łuk. Mierzyła jeszcze przez krótką chwile by mieć pewność. Gdy wreszcie puściała strzałę, yerik nawet nie zauważył kiedy zginął. Podniosła się z ziemi i podeszła spokojnie do upolowanego zwierzęcia. Nie musiała go dobijać.
- Oel Ngati kameie, ma tsmuk ulte ngaru irayo si. Ngari Eywahu tirea seralew ulte txokìl Na'viyä hapxìti slayu.
Wyjęła strzałę patrząc się głęboko w martwe już oczy.

ngima tstal, pxia tstal
frusìpa fngap na nantang

Nawma Tutan


Imię: Albrecht von Donnenberg
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Wiek: 24 lat

Wygląd:
Wysoki i chudy, lecz chodząc garbi się lekko. Twarz jest koścista, nie wyraża żadnych emocji. Oczy piwne, głęboko osadzone. Haczykowaty nos. Ubiera się zawsze w szary płaszcz i czarne spodnie dżinsowe. Chodzi z laską. Cała jego postać wyraża fakt, że przeżył wielką tragedię, ale ukrywa to.

Charakter:
Nigdy do nikogo się nie odzywa. Wydaje się on całkowicie wyprany z emocji. Posiada wielki talent do przekonywania i negocjacji. Dąży do celu, nie zważając na koszty. Tajemniczy, skryty, jest chodzącą zagadką.

Krótka Historia:
Urodził się w Niemczech w starej niemieckiej rodzinie szlacheckiej. Donnenbergowie byli familią znaną głównie z faktu, że są świetnymi dyplomatami. Większość rozmów dyplomatycznych takich jak: pakty, ugody pokojowe, umowy handlowe itp. zawsze kończyła się korzystnie dla tych, którzy korzystali z usług tej rodziny. Dzieciństwo spędził w majątku rodzinnym, ucząc się dyplomatyki. Miał jednak inne też zainteresowania. Uwielbiał podróże i astronomię. Dlatego też marzył po odkryciu Pandory, by polecieć na nią. Jego talent został doceniony przez RDA, jako że mógłby przydać się w rozmowach z Na'vi. Dali mu propozycję. Poleci na Pandorę jako kontroler Avatara i będzie pomagał w rozmowach z Na'vi. Zgodził się. Nienawidził jednak RDA za to, że zniszczyli Ziemię swoją działalnością, jak również za to, że jego narzeczona została stracona za lekkie pobicie urzędnika RDA. Na tą tragedię dołożyła się jeszcze strata rodziców i zniszczenie strun głosowych w wyniku aktu terrorystycznego na stacji metra. Stracił wtedy na zawsze głos. Ukrył to jednak ze strachu przed utratą możliwości dotarcia na Pandorę. Z ludźmi komunikuje się za pomocą zeszytu.

Post Próbny:
Metro w Berlinie. Ludzie przewijają się, odchodząc i przychodząc. Albrecht stoi w towarzystwie ojca i matki. Ojciec ubrany jest w brązowy surdut a matka w sobolowe futro. Oboje wyglądają na szczęśliwych.
- Powinieneś się cieszyć, że dali ci tę propozycję.- powiedział Edgar, ojciec Albrechta
- Dlaczego? - Spytał się Albrecht
- Niewielu ludzi ją dostaje. - powiedziała Hermenegilda, matka Albrechta
Pokręcił jednak głową i odpowiedział:
- RDA niszczy naszą planetę, zabili mą narzeczoną, a teraz jeszcze dewastują Pandorę. I ja mam się cieszyć?
- Robią to dla pożytku ludzi - Zripostował Edgar
- Oni robią to dla zysku. - Warknął Albrecht - Ich nie obchodzi nawet dobro Na'vi.
- Przestańcie obydwoje. Nasz pociąg przyjechał. - Uspokoiła obu Hermenegilda i ruszyła do drzwi.
Nie doszła. Nagły huk wybuchu zza filara przewrócił ludzi, zwalając słup na rodziców Albrechta. On sam dostał kawałkiem tynku w szyję. Kiedy się ocknął, jego rodzice... byli już martwi. A on stracił głos.

nataliapop

#22
Imię: 'Awnong
Płeć: Kobieta
Rasa: Na'vi
Wiek: 23 lata Na'vijskie, 19 lat ludzkich
Wygląd:
Szczupła o figurze klepsydry. Delikatna młoda twarz, szerokie czoło i nos, duże złotomiodowe oczy, łabędzia szyja, długie brązowoczarne, zplecione w warkoczyki, zakończone fioletowymi koralikami włosy - piórka wplata tylko na specjalne okazje.Szeroki naszyjnik z różowych listków, aby zakryć średniej wielkości biust. Drewniana długa bransoletka na lewej ręce. Na biodrach luźno osadzony, spleciony w warkocz, ozdobiony koralikami sznurek a na nim seledynowy kawałek materiału. Ogon długi, smukły i bardzo chwytny, obwiązany ozdobnie rzemieniem. Nóż myśliwski u boku z prawej strony, bola z lewej.

Osobowość:
Bardzo empatyczna, poważna, spokojna, samotna i skryta w sobie. Do czasu cierpliwa. Izoluje się od innych, lecz przy przyjaciołach jest bardzo otwarta. O ludziach nieba nie wie za dużo. Nie widziała ich, ale słyszała dźwięk ich maszyn. 'Awnong jest pedantką. Rzeczy na stojaku zawsze położone są starannie i według kolejności. Uważa, że facet to sam kłopot. Nie szuka partnera. Dla niektórych na'vijek wydaje się to dziwne, gdyż one już się nadmiernie stroją i przebierają w młodych taronyu.

Umiejętności:
Nie umie pływać, nie jest zbyt szybka i silna. Śpiewać i grać na instrumentach też nie potrafi. Wstydzi się tego gdyż klan Omaticaya słynie ze śpiewu i muzyki. Dobrze jeździ na Pa'li, lata na ikranie - Etsene i strzela z łuku. Średnio poluje i tropi. Dodatkowo świetnie idzie jej robienie opakowań i pakowanie w nie jedzenia; oraz plecenie wyposarzenia dla Pa'li i ikranów.

Wady:
Gdy jest rozgniewana krzyczy głośno, a gdy coś jej się nie udaje, płacze. Jej płacz porusza wszyskich. Tyle w nim emocji, uczuć i takie ogromne pretensje do świata za jego niesprawiedliwość.

Krótka historia:
'Awnong pochodzi z klanu jeźdźców z równiny, lecz w wieku 21 na'vijskich/17 ludzkich lat uciekła na Pa'li i zamieszkała z klanem Omaticaya. Rodzice nie zabierali jej na polowania - uważali, że to zbyt niebezpieczne. "Dziewczynka powinna tkać, robić biżuterię, ozdóbki bla bla bla." W kółko to samo. Przez troskliwość rodziców nie radzi sobie z niektórymi rzeczami. Została sierotą  w wieku 12n. /14l. lat, gdy rodzice wyruszyli na zbiorowe polowanie na palulukana. Była bardziej zła niż smutna, bo przed polowaniem pokłóciła się z nimi. Do czasu ucieczki rolę matki pęłniła Tsahik, lecz nie niańczyła jej, by dziewczyna była samodzielna.

Post próbny:
'Awnong siedziała w ostatnim rzędzie wokół ogniska. Bez świadomości wpatrzona w ognień, jadła przypieczony kawałek mięsa Yerika. O Czym myślała? Ona sama tego nie wiedziała. Trochę o jutrzejszym polowaniu, trochę o jeździe na Pa'li i trochę o smaku mięsa. Zjadłszy pobiegła na swoją gałąź. Usiadła w hamaku i zaczęła strugać kolejne bransoletki. Nie miała nic lepszego do roboty. W pewnym momencie jakiś cień przysłonił jej światło z lampy .
- Przeszkadzam? - Zapytał młody na'vi.
- Nie, skądrze.- Weszła na gałąź by móc rozpoznać kto to.
- Chcesz iść ze mną na polowanie jutro rano?
- Z chęcią. Przyjdę po Ciebie.
Następnego ranka 'Awnong wstałą bardzo szczęśliwa. Pobięgła na gałąź młodego na'vi, lecz jego tam nie było. Słońce dopiero wschodziło. Po drodze spotkała małą na'vijkę.
- Szukasz go? - Zapytała i wskazała na hamak.- Poszedł nad rzekę z jedną z na'vi.
'Awnong była wściekła. Wystawił ją. Zbiegła z drzewa i ruszyła w las. Gdy poczuła zmęczenie, zatrzymała się i na cały głos krzyknęła: Ngari Skxawng luuu!!!

rodrygo

#23
Imię:  Peyral
Płeć:  Kobieta
Wiek: 20
Pozycja w klanie: Taronyu
Rasa: Na'vi


Wygląd: średniego wzrostu (290 cm), szczupła, Oczy zielone, włosy długie czarne z licznymi warkoczykami. Jest dość urodziwa, ale nie nie wyróżnia się z tłumu młodych kobiet. Na rękach ma liczne blizny –ślad po trudnych polowaniach.


Osobowość: Natura introwertyczna i refleksyjna. Na ogół lubiana przez członków plemienia. Niezbyt silna, posiada za to nieprzeciętną inteligencję. Posiada duże zdolności artystyczne. Zawsze zainteresowana dziejami plemienia lubi spędzać długie godziny pod Drzewem Głosów wsłuchując się w przeżycia przodków. Na razie nie ma swojego partnera – zawsze było cos ważniejszego i jak dotąd nie ułożyła sobie życia


Historia:
Peyral jest córką starszych członków plemienia Loak i Rini.  Oboje oni żyją i cieszą się wielkim szacunkiem wśród członków plemienia. Loak i Rini są parą, która oprócz zwykłych dla Omatikaya czynności jak polowanie czy tkactwo wychowali wiele dzieci, które utraciły rodziców.. Peyral jako ,,starsza siostra" starała się wspierać dzieci w trudnych momentach kojąc ich lęki. Jedną ze zdolności które wtedy rozwinęła jest umiejętność pięknego śpiewu. Dzięki swym zdolnościom szybko stała się bliską współpracownicą tsahìk plemienia – Mo'at i jej córki Neytiri – przyszłej szamanki. Peyral zna wiele legend i piesni związanych z historią plemienia, niektóre z nich ułożyła sama.
Jej umiejętności walki i polowania są przeciętne. W potrzebie nieraz pomagała w polowaniach, jednak zabijanie i walka nie są jej ulubionym zajęciem. Jej ikran – Eanatxep też nie jest krwiożerczą bestią. Mimo groźnego wyglądu żywi się głównie owocami a inne zwierzęta atakuje tylko broniąc gniazda.


Post próbny

Żółte słońce znikało za horyzontem gdy wróciła z całodziennej wyprawy do odległego drzewa głosów. Mimo że podróż wymagała odsunięcia się od codziennych obowiązków (dla plemienia ważna jest każda para rąk) Peyral rozumiała, że obecnej sytuacji trzeba dobrze przemyśleć wszystkie decyzje i w tym celu udała się do świętego miejsca.
Zwiadowcy obserwujący bazę Ludzi Nieba donieśli o nowych energicznych przedsięwzięciach Obcych. Rozpoczęli oni wycinanie lasu na dużych obszarach, a coraz większe obszary są patrolowane przez ich latające i kroczące maszyny. Wszyscy spodziewają się też nowych wizyt ,,chodzących we śnie" – nieporadnie poruszających się stworów, których pięciopalczaste ręce przynosiły dziwne przedmioty, czasem groźną broń.
Należało porozmawiać o tym wszystkim z Tsahìk, ale jeszcze nie teraz. Czonkowie plemienia zbierali się właśnie na wieczorny posiłek podczas którego Peyral miała zaspiewać jedną z odpowiednich na tę okazję pieśni. Chciała przede wszystkim podtrzymać na duchu najmłodszych – dzieci intuicyjnie wyczuwały niepokój dorosłych. Która opowieść będzie najbardziej odpowiednia? Może ta?

Txura eyktan zaya'u
ayvrrtepit fpayak afkeu
zamayunge fpomit ulte hayawnu
atxkxeti


(All rights belong to Hifkey Tíranyu and the learnnavi.org community)



Kusati

#24
Imię: Tirey

Płeć: Kobieta

Rasa: Na'vi

Wiek: 18 lat.

Pozycja w klanie: Taronyu

Wygląd:Smukła sylwetka, oczy jak każdy na'vi, zielono-żółte. Średni wzrost, w jej oczach można by utonąć. Włosy oczywiście czarne, splecione w małe warkoczyki z powplatanymi gdzieniegdzie koralikami.

Osobowość:Jest z reguły dość miła, lecz nieufna wobec obcych. Lubi się uczyć. Angielskiego zaczęła się uczyć nie tylko z ciekawości, ale też dlatego, że chciała umieć się porozumiewać. Jest inteligentna, ambitna. Zwykle nieśmiała wobec obcych. Zna wiele pięknych pieśni i legend, które czasem cicho, sama dla siebie nuci.

Umiejętności: Jest świetnym łowcą, brak jej umiejętności posługiwania się jakąkolwiek bronią z wyjątkiem łuku i sztyletu. Także pięknie śpiewa.

Historia: Córka tkaczki i łowcy. Członkowie klanu na początku niezbyt ją lubili, ale ona nic sobie z tego nie robiła, po prostu dalej wykonywała czynności, które miała wykonać. Gdy stała się starsza, doszło łucznictwo, i okazało się, że Tirea nie ma sobie równych. Raz, gdy przemierzała dżunglę, natknęła się na kilka oddziałów Ludzi Nieba. Zaczęła uciekać, a oni ruszyli za nią w pogoń. Biegła prosto do wioski, niestety, nie pomyślała, że tym sposobem doprowadzi Sawtute do swej wioski. Zorientowała się a późno, Ludzi Nieba, niedśoć, że splądrowali wioskę, okradając ich ze wszystkich reliktów, zabili bezlitośnie wszystkich obecnych tu na'vi. Tirey zdołała uciec na swym ikranie, którego nazwała Lertu. Gdy odgłosy walki ucichły, wróciła, aby opłakiwać swych bliskich.

Post próbny:

Tawtute biegli za nią, a ona uciekała co sił w nogach, biegnąc prosto do wioski. Już dobiegła, gdy do głowy przyszła jej przerażająca myśl. Ludzie Nieba już dobierali się do reliktów, zabijając dzieci i kobiety, próbujących stawiać opór mężczyzn...
- Kehe!- krzyknęła, dobywając łuku, i napinając cięciwę. Strzała świsnęła w powietrzu, przebijając na wylot jednego z oprawców. Coś koło niej przeleciało. Odwróciła się, a jakieś trzy metry za nią leżał odbezpieczony granat. Tirey głowiła się, co to, do cholery, jest. Zanim doszła do jakiegoś wniosku, to coś wybuchło, odrzucając ją do tyłu, w krzaki. Wszystko widziała jak przez mgłę.
- Ma lertu....makto ko! - wydyszała, jej ikran pojawił się natychmiast przy niej. gramoliła się na niego, trzymając się tej jednej myśli: leć.

Po kilku godzinach wróciła, wciąż skołowana, do wioski, gdzie nie pozostało już nic, tylko żal i, dla niej, poczucie winy. Wpełzało do jej umysłu, uparcie robiąc sobie w nim miejsce. Dostrzegła leżących niedaleko ojca i matkę. Leżeli obok siebie, ich dłonie stykały się. Tirey uklękła obok nich, po jej twarzy spływały łzy. Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Gdy się odwróciła, za nią stał nieznajomy na'vi.
- Uciekaj stąd. Leć na wschód, może tam znajdziesz to, czego potrzebujesz.- uśmiechnął się smutno, gdy Tirey spojrzała mu w oczy.
- Wszystkim bliskim niosę śmierć.
- Twoje imię mówi coś wręcz przeciwnego.


Coś się kończy, coś się zaczyna.
Va'esse deireádh eap eigean...

[img]http://desmond.imageshack.us/Himg708/scaled.php?server=708&filename=aaaaaaikran.gif&res=medium/[img]

Nawma Tutan

Imię: Kete

Płeć: Mężczyzna

Wiek: 21

Rasa: Na'vi

Wygląd: Wysoki nawet jak na standardy Na'vi (3.20 m), dobrze zbudowany. Włosy spięte w mniejsze warkocze, oczy niebieskie. Ostre rysy twarzy. Wiele blizn na ciele, w tym twarzy.

Charakter: Zamknięty w sobie, cichy i śmiertelny łowca. Nienawidzi tawtute, wybiłby każdego bez skrupułów.

Umiejętności: Świetnie strzela z łuku, umie ujeżdżać thanathora. Zna podstawy angielskiego.

Historia: Kete był kiedyś członkiem Omaticaya, ale został wygnany, gdyż jego nastawienie do tawtute zagrażało klanowi. Miał wtedy 16 lat. Błądził po dziczy, zabijając każdego tawtute, którego spotkał. Obiecał sobie, że zniszczy ich doszczętnie. Nie ma Ikrana, ale udało mu się jako jedynemu dosiąść palulukana.

Post próbny:
Kete uciekał. To coś go goniło, chcąc go zabić. Przeskakiwał przez powalone kłody. Dobiegł nad mały wodospad, ale prześladowca się zbliżał. Kete powziął szybką decyzje. Skok! Spadł na dół, a woda go otoczyła, ale wyszedł na brzeg. Spojrzał na miejsce, skąd skoczył i się przeraził. Palulukan! To on go gonił. Stworzenie skoczył na niego i wylądowało za nim. Obróciło się w jego stronę, cicho warcząc. Kete wiedział, że już nie ucieknie. Więc to koniec. Jednak zdarzyło się coś dziwnego. Zwierze opuściło głowę, odsłaniając czułki. Wyraźnie chciał, by Kete go dosiadł. Chłopak podszedł z warkoczem w dłoni i związał się ze stworzeniem.


nataliapop

#26
Imię: Dorota Bartowska
Wiek: 25 + cryo sleep
Rasa: Człowiek
Płeść: Kobieta
Wzrost: 165cm
Stanowisko: Technik ekranowy, operator link roomu, asystentka Dr Augustine.

Wygląd:
Szczupła, zgrabna, lecz niska kobieta. Owalna twarz, szerokie czoło przysłonięte w połowie grzywką, mały nos. Oczy niebieskie koloru letniego nieba, sięgajace do ramion, czasami elegancko upięte blond włosy. Złote kolczyki z ametystem i bransoletka do kopletu na lewej ręce. Lubi elegancke ubrania, lecz po Hell's Gate chodzi w Czarnym uniformie.

Osobowość:
Bardzo empatyczna, poważna, spokojna, samotna i skryta w sobie. Do czasu cierpliwa. Izoluje się od innych, lecz przy przyjaciołach, i nie tylko, jest bardzo otwarta. Dorota jest pedantką. W sprawach zawodowych bąć po prostu ważnch dokładność to priorytet. Życie prywatne to już inna bajka. Bałagan stwarza wszędzie. Nie znosi jednak brudu. Ubrania mogą być porozrzucane bąć wrzucone byle jak do szafy, ale nic nie może być brudne. Uwielbia filmy, seriale, gry komputerowe i różnego rodzaju gadżety, a za zwierzętami szaleje. Interesuje ją przywracanie wymarłych gatunków, ale nie lubi biologii i nie zna się na tym. Obce cywilizacje zawsze pobudzały jej wyobraźnię.

Umiejętności:
Nie umie pływać, nie jest zbyt szybka i silna, ale od kiedy jest na Pandorze jej kondycja się poleprzyła. Ze wzgledu na darmową siłownię w Hell's Gate i mniejszą grawitację na Pandorze zaczęła bardziej dbać o kondycję. Śpiewać i grać na instrumentach też nie potrafi.

Wady:
Gdy jest rozgniewana krzyczy głośno, a gdy coś jej się nie udaje, płacze, ale żadziej niż kiedyś. Trochę to dziecinne ale takie już są osoby empatyczne. Jej poziom inteligencji nie jest tak wysoki jak mogłoby się zdawać, lecz stara się stwarzać pozory bardziej wyedukowanej niż jest.

Historia:
Dorota pochodziła z małego miasta. Kocha swój kraj - Polskę - ale teraz jej domem jest Pandora. Studiowała na politechnice. Wyjechała z rodzinnych stron trochę dalej, ale to było jej marzenie. I właśnie ta uczelnia, oraz zamiłowanie do technologii i filmów, otworzyły jej drzwi do innego świata. Ambicja i determinacja zaowocowały nową generacją monitorów i różnego rodzaju ekranów, a w późniejszym czasie telefonów. To ona stworzyła i opatentowała przezroczysty ekran, składajacy się z plastikowej ramki i dotykowego panelu. Właśnie te ekrany zainteresowały RDA, albo raczej ewentualne zdolności Doroty. Ekrany znajdują zastosowanie dosłownie wszędzie, począwszy od panelów w samolotach, przez przenośne tablety, aż do monitorów biurowych i blatów wielozadaniowych. Sama Dorota nie zgłosiła się do programu "AVATAR", to RDA odnalazło ją. Przyzwolenie RDA na nieograniczone korzystanie z jej wynalazku, dało jej dodatkowe pieniądze. Zamiast pieniędzy wybrała własnego avatara, a jej ciekawość świata skłoniła ją do podróży. Nie podobało się to RDA, ale jako właścicielka własnego pomysłu miała prawo nadzorować wykorzystywanie jej technologii, dokonywania napraw itp. a poza tym to ona płaciła za jej wycieczkę. Wycieczka do świata niebieskich olbrzymów miała być czymś ekscytującym, lecz nie do końca tak było. Jej avatara zaczęli hodować tuż przed startem, i nie było dokładnie wiadomo czy wszystko się uda. Na szczęście wszystko przebiegło prawidłowo, lecz na avatara czekałaby minimum 1 rok dlużej niż reszta pilotów, dlatego postanowiła douczyć się genetyki. Jej zdolności, a raczej w dużej mierze szczęście, i pomoc genetyków, sprawiły, że odkryli kombinację chemiczną przyspieszającą wzrost avatarów. Młody umysł nie ma tylu ograniczeń. Po przybyciu na Pandorę pracowała w link roomie, łącząc pilotów z ich avatarami. Przez tydzień odwiedzała swojego avatara, z nadzieją, że usłyszy te dwa tak długo wyczekiwane słowa: Jest gotowy. Jednak tych słów nie usłyszała, i po czasie zapomniała o tym, na co przeznaczyła takie ogromne pieniądze. Wykonywała tylko swoją pracę, i często zastanawiała się po co tutaj jest, po chwili przypominając sobie, że Grace Augustine nie poradziłaby sobie bez osoby, która zawsze ma jej ulubione papierosy.

Post próbny:
Dorota obudziła się później niż zwykle. Jej praca zaczynała się dopiero za godzinę więc miała trochę czasu. Jak codzień udała się na siłownię, by walczyć ze słabą grawitacją Pandory. Ćwicząc na rowerze stacjonarnym czytała książkę Dr Augustine. Gdy usłyszała pikanie swojego paygera, zrozumiała, że czas do pracy. Ubrana w korporacyjny uniform, zasiadła przed ekranem łączeniowym. Sprawdziła podlegające jej "białe trumny" i wróciła do lektury. Gdy koło 11:00 przyszła "Święta Trójca", czyli Augustine, Donnenberg i plutonowa Keller, Dorota musiała oderwać się od rozdziału o liczbach na'vi. Gdy już miała spokój, i jej zadaniem był tylko dyżurowanie, wróciła do książki. Czytała po kilka razy ten sam akapit i jakoś nie mogła go pojąć. Zdenerwowana odchyliła się w fotelu do kolegi z tyłu.
-Rozumiesz coś z tego? - Pokazała mu książkę i czekała na odpowiedź.
-Nie, ale na dole masz przykład, jak to się liczy.
Dorota zawstydzona własną głupotą już o nic się nie pytała. Przecież miała to na kółku z matmy w gimnazjum, tylko na system dwójkowy. "Skleroza nie boli" pomyślała i zatraciła się w liczbach.