Sìrol hufweyä

Started by Tängal, February 26, 2011, 07:49:15 PM

Previous topic - Next topic

0 Members and 1 Guest are viewing this topic.

Tireaniawtu

Txepniäyu:

     Txepniäyu, popatrzył w kierunku Peyral. Zastanawiał się przez chwilę co odpowiedzieć.Znów pojawiało się za dużo myśli. W końcu odrzekł:
- Cieszę się, że Eytukan pozwolił mi iść na to polowanie. Jednak miałem iść na nie z tobą. A je jak już powiedziałem nie chcę pomocy. niezależnie kto to będzie. Są bowiem czasem rzeczy, które musimy zrobić sami. Dla mnie taką rzeczą jest cokolwiek. Nawet jeśli będzie taka potrzeba... to i życie zakończę sam.
     Zakończył swoją wypowiedź i zaczął się oddalać.
Oe tsngawvìk tengkrr sirea ke lu pxan lerey livu.

Tängal

Hellgate laboratoria:
Grace wyciągnęła z kieszeni fartucha papierosa i zwyczajną, plastikowa zapalniczkę. Podeszła pół kroku w stronę Albrechta. Przez chwilę popatrzyła mu prosto w oczy, po czym zapaliła.
- Pomoże albo nie, - nerwowo gestykulowała żarzącym się papierosem tuż przed jego twarzą - ale jeśli to mimo wszystko dowcip to skopię ci tyłek tak, że najlepszy awatar ci nie pomoże. - zaciągnęła się, zatrzymała dym trochę dłużej i wypuściła gdzieś w bok - A teraz jak twój Na'vi? Ile potrafisz? - odparła tonem mniej nerwowym

Domowe drzewo:
Do Txepniäyu i Peyral podeszła Vi'a. Nadal miała łzy w oczach, choć zdawała się spokojniejsza niż jeszcze chwile temu. Stała chwilę przyglądając się im.
Menga kämerakto set srak? Oe new tivaron mengahu. Oe new tsivun kemo sivi ulte ke pivey nì'aw! Pxiset, kemo! - rozpłakała się

ngima tstal, pxia tstal
frusìpa fngap na nantang

Tireaniawtu

Txepniäyu:

     Coraz więcej osób - pomyślał. Obrócił głowę i zerkną kto podszedł. Vi'a miała oczy pełne łez. W takim stanie nie pomoże nam zbytnio, ale skoro chce iść to nie mogę jej tego zabronić.
- Idź z nimi jeśli chcesz. Ja... dam radę sobie sam. Peyral i inni powiedzą ci co masz robić.
     Txepniäyu nie lubił łez. Zwłaszcza u kobiet. Przypominały mu o tym wszystkim co przeżył. Zwłaszcza o bólu, który zadał, i który zadano jemu. Nagle uświadomił sobie jak wiele cennego czasu stracił. Bez słowa wskoczył na najbliższą gałąź, a później na następną i następną... Zniknął z oczu wszystkich. Znów cisza jednak bez spokoju. Gdy zobaczył Vi'ę pojawiły się nowe pytania odnośnie ludzi nieba. Dlaczego przynoszą tylko ból? Czy nie znają innych odczuć? Czemu wszystko co najgorsze pojawiło się wraz z nimi? Zaczął się frustrować gdy tylko nie znalazł odpowiedzi na pierwsze pytanie. Zatrzymał się i przycupnął na ziemi. Po minucie miał czysty umysł. Chłodny obiektywizm znów kierował nim samym. Ruszył w dalszą drogę. Miał nadzieję, że ludzie nieba nie dotarli do miejsca, które miał zamiar odwiedzić. Dam radę upolować 1 lub 2 yeriki. Ale jak z je przetransportować?


Kendra Keller:

     Kendra wyszła z biura Quaritch'a. Nie wiedziała co myśleć na temat tego co usłyszała. Powoli wróciła do swojej kwatery. Położyła się na łóżku, i wyjęła zdjęcie rodziny. Cześć tato, cześć mamo - pomyślała. Tęskniła za nie choć nie przyznawała się do tego. Brakowało jej wspaniałej kuchni matki oraz treningów z ojcem. Po kilku minutach nic nie robienia wpadła na mały pomysł. Mimo, ze była po śniadaniu wpadła do bufetu i zjadła coś na "szybko". Po tym ruszyła w stronę laboratoriów. Była wyraźnie zadowolona z tego co zamierza zrobić. Drzwi windy otworzyły się. Ostrożnie sprawdziła czy Grace nigdzie się na nią nie czai. Wolała pierwsza zacząć rozmową zanim Grace wydrze się na nią, że co ona sobie wyobraża traktując tak avatara. Znalazła ją rozmawiającą z kimś kogo nie znała. Ostrożnie zaszłą dr Augustine od pleców i rozpoczęła rozmowę.
- Cześć Grace. Słuchaj jeśli nie masz nic przeciwko to się podłączę. Nie miałam jeszcze okazji wypróbowania mojego prezentu. A kim jest twój nowy kolega?
Oe tsngawvìk tengkrr sirea ke lu pxan lerey livu.

Nawma Tutan

Albrecht von Donnenberg
Hellgate Laboratoria

Quote from: Tängal on April 02, 2011, 07:12:36 PM
- A teraz jak twój Na'vi? Ile potrafisz? - odparła tonem mniej nerwowym

Kolejne pytanie, kolejne pisanie. Albrecht wziął zeszyt z jej rąk i zaczął zastanawiać się nad odpowiedzią. Ten zeszyt nigdy nie był wygodny. Jednak gdy już miał zacząć pisać, jego uwagę przykuła kobieta ubrana w mundur i stojąca za Grace
Quote from: Tireaniawtu on April 03, 2011, 08:56:13 AM
- Cześć Grace. Słuchaj jeśli nie masz nic przeciwko to się podłączę. Nie miałam jeszcze okazji wypróbowania mojego prezentu. A kim jest twój nowy kolega?

Kobieta ta była średniego wzrostu,szczupła, mająca czarne, krótko ostrzyżone włosy. Jednak Albrechta zdziwił fakt, że wojskowi mają awatary. Dokończył pisanie w zeszycie i oddał go Grace:
" W związku z nagłą utratą głosu zrezygnowałem ze szkolenia, ale mam podręczne materiały do nauki. Nie jest to najtrudniejszy język, jednak wstrzymałbym się tymczasowo  z rozmowami z Na'vi. A kim jest ta kobieta za tobą?"

rodrygo

Las w okolicy Drzewa Domowego

Peyral leciała w drugim szeregu łowców. Duża grupa ikranów prowadzona przez dosiadających ich taronyu stanowiła imponujący widok. Obok niej leciało kilku młodych i niedoświadczonych członków plemienia, Peyral miała przede wszystkim uważać własnie na nich – zbyt dużo zdarzyło się ostatnio wypadków.
Grupa kierowała się ku szerokim równinom obfitującym w zwierzynę, przede wszystkim yeriki. Na horyzoncie zbierały się chmury co, w pewnych okolicznosciach mogło ułatwic polowanie – w deszczu łatwiej zaskoczyć ofiarę.

Jeden z młodych myśliwych podleciał bliżej i zapytał: Yafkeyk zìya'u fyape?

Odpowiedziała mu: Oe ke omum. Fa tompa tsun smarit tivaron ftue nì'ul ayoeng.

Z nadzieją popatrzyła na wał chmur. Chyba rzeczywiście zaraz zacznie padać.

nataliapop

#25
Drzewo Domowe:
Olo'Eyktan milczał, według 'Awnong, zdecydowanie za długo. Jego spojrzenie było nijakie, puste, rozproszone, lekko zamyślone. 'Awnong jeszcze nigdy go takiego nie widziała i nie chciała na takiego patrzeć.
Si fì'u lu ìlä tawtute sngä'i?
Wpatrując się w czarną ziemię czekała na odpowiedź.

rodrygo

Peyral

Las

Postanowili zaatakować z góry. W dole pasło się duże stado yerików, a deszcz dobrze tłumił szum skrzydeł ikranów. Wynik polowania był właściwie przesądzony – większość zwierząt nie mogła ujść z życiem. Mimo to należało zachować ostrożność aż do ostatniej chwili. Peyral bardzo się zdenerwowało gdy jeden z młodych łowców krzyknął

Oel tspayang trawla nì'ul yerikit

Przedwczesny okrzyk był dużym błędem, ale nie miało to już większego znaczenia. Byli bardzo blisko zwierząt i ich strzały nie mogły chybiać. Peyral wystrzeliła pierwszą strzałę, która po niezauważalnie krótkiej chwili pogrążyła się w ciele przodownika stada. Pozostali łowcy też strzelali celnie. Wreszcie wszyscy najedzą się do syta

rodrygo

#27
Eytukan,  Drzewo domowe

Eytukan starał się zachować powagę, która przystoi wodzowi plemienia, ale nowoprzybyły myśliwy nie miał takich zahamowań. Trzeci raz opowiadał o udanym polowaniu szczególnie podkreślając własne zasługi. Z tego co mówił wynikało, że każdą strzałą usmiercił chyba kilka zwierząt na raz. Olo'eyktan znał tę jego skłonność do przesady, ale nie można było wątpić, że plemię zdobyło wreszcie dużo pożywienia.
Pozostawał jeszcze problem transportu. Należało do tego użyć Fa'li. Po namyśle zawołał jednego ze starszych, którzy pozostali w osadzie.

--Ayoengìl zene srivung aysaronyu. Mivunge nìwotx ayfa'li. Lu ayoengä nìtxan veyti

Jeśli wszysto pójdzie dobrze, będzie można się wreszcie odprężyć. Wieczorny posiłek powinien przebiegac w radosnej atmosferze. Trzeba będzie poprosić kogos żeby zagrał na i'en

rodrygo

Grace Augustine,  Hell's gate

Grace skończyła własnie przeglądanie raportów tygodniowych, co zawsze było ciężką harówką. Należało obecnie zdecydować o dalszym kierunku badań. Ważniacy z RDA naciskali na poszukiwania śladów nowych złóż, ale cele jej pracowni były zupełnie inne. Zmuszona do ciągłego lawirowania między celami ścisle badawczymi, a przedsięwzięciami o charakterze komercyjnym zmuszona była rozwinąć talenty dyplomatyczne. Po chwili skontaktowała się za pomocą wideofonu

- Witam, będziemy potrzebować dwu skorpionów na jutrzejszy ranek. Lot do kwadratu G17, obserwowano tam liczne stada zwierząt które kierują się w kierunku lokalnej anomalii magnetycznej – usiłowała skusić dyżurnego inżyniera.
- Zrozumiałem pani doktor, ale dwa pojazdy? Będę musiał zapytać szefa.
- Liczę na was, inżynierze. I czekam na odpowiedź.

Zakończyła połączenie. Jest więc szansa na zebranie ciekawych próbek. Ale najpiew musi się potargować z zarządem RDA, a to nie należało do przyjemnosci.

Ayskxawn, powiedziała sama do siebie

rodrygo

Kendra i Grace, Hell's gate


Grace nie miała ochoty na długie rozmowy ale nie chciała też cakiem zlekceważyć Kendry. W końcu jest pilotem Avatara. W takiej sytuacji najwygodniej było uciec w szczegóły techniczne.

- Widzisz, cos mi się nie podoba w kalibracji łącza. – powiedziała wskazując na jedną z ,,trumien" mieszczących ciało pilota. Transformacja świadomości bez zarzutu, ale odruchy móżdżkowe lekko zakłócone. Mogą być kłopoty z równowagą.

- Naprawdę, nie zauważyłam. Odpowiedziała Kendra. Ale przecież możemy korzystać z innych przekaźników? Miałam nadzieję, na wypad do lasu, podobno szykuje się większa wyprawa?

Wiesci szybko się rozchodzą, pomyślała Grace. Ale czy Kendra była właściwą osobą na tak daleki rekonesans?


rodrygo

Kendra i Grace,  Hell's gate

Grace nie miała ochoty na długie rozmowy ale nie chciała też cakiem zlekceważyć Kendry. W końcu jest pilotem Avatara. W takiej sytuacji najwygodniej było uciec w szczegóły techniczne.

- Widzisz, cos mi się nie podoba w kalibracji łącza. – powiedziała wskazując na jedną z ,,trumien" mieszczących ciało pilota. Transformacja świadomości bez zarzutu, ale odruchy móżdżkowe lekko zakłócone. Mogą być kłopoty z równowagą.

- Naprawdę?, nie zauważyłam. Odpowiedziała Kendra. Ale przecież możemy korzystać z innych przekaźników? Miałam nadzieję, na wypad do lasu, podobno szykuje się większa wyprawa?

Wiesci szybko się rozchodzą, pomyślała Grace. Ale czy Kendra była właściwą osobą na tak daleki rekonesans?

rodrygo

Eytukan i 'Awnong, Drzewo domowe

Teraz, gdy sprawa zaopatrzenia w żywność szła w dobrym kierunku, Eytukan chciał porozmawiać z 'Awnong. Ona najwyraźniej mocno przeżywała całą tę sytuację.

Ma 'ite, sawtute na kawma ayvrrtep lu. Slä ayfo tslam livatem

Nie był tego do końca pewien

rodrygo

Grace, Kendra i Albrecht.,  Hell's gate

- A więc macie okazję wreszcie się poznać. Zwróciła się do stojących obok Kendry i Albrechta. Wiem, że nie macie dużego doświadczenia w kierowaniu awatarami. Te, jak to określacie ,,prezenty" warte są po kilka milionów każdy.  I kilka lat mojej harówki, pomyślała.
- I nie chcę tu, żadnej konkurencji, nie jesteśmy w MIT. Wkrótce wszyscy będą potrzebni, nawet niemi – spojrzała wymownie na mężczyznę.
- Kiedy? – zapytała Kendra.
- Może szybciej niż myslisz - odpowiedziała Grace

Tireaniawtu

Kendra Keller:

     Kendra była zaskoczona, lecz nie dała tego poznać po sobie. Pierwszy raz widziała niemą osobą i nie do konica wiedziała jak się zachować. Mężczyzna był wysoki i młody, jednak widać był emanującą od niego chłodną pewność siebie. Postanowiła zakończyć sprawy po kolei:
- Grace nie miałam na myśli avatara. Nie wiem czy pamiętasz, ale dostałam coś od twoich kolegów z działu uzbrojenia. Daj mi małe, krótkie 30 minut na strzelnicy. Zapewniam cię, że nikt nie zginie. - Teraz zwróciła się w stronę Albrechta.
- Co do Pana to miło i poznać. - wyciąnęła rękę w jego stronę - Plutonowa Kendra Keller - operator avatara. Proszę mnie źle nie zrozumieć ale to dość nietypowy widok, ktoś taki jak Pan tutaj.
Oe tsngawvìk tengkrr sirea ke lu pxan lerey livu.

Nawma Tutan

Albercht von Donnenberg
Hellgate laboratoria

Quote from: Tireaniawtu on May 31, 2011, 03:26:40 AM
- Co do Pana to miło i poznać. - wyciąnęła rękę w jego stronę - Plutonowa Kendra Keller - operator avatara. Proszę mnie źle nie zrozumieć ale to dość nietypowy widok, ktoś taki jak Pan tutaj.
Albrecht uścisnął jej dłoń, myśląc: "Dziwne jest zobaczyć wojskowego w roli operatora". Wziął zeszyt, napisał trochę zdań i podał go Kendrze:
" Witam plutonową. Jestem Albrecht von Donnenberg i zostałem przysłany tu w formie dyplomaty. Mam nadzieję, że nie staniemy się wrogami"

Tireaniawtu

Kendra Keller:

    Kendra szybko przeczytała kartkę. Pismo nie było może przecudne ale na pewno nie przypominało hieroglifów.
-Rozumiem. Jedna z zasad wojskowych mówi: Podaj komuś rękę. Jeśli odwzajemni ten gest - zostańcie przyjaciółmi. Jeśli nie - strzelaj drugą ręką. Co do dyplomacji lub wojny to mam do tego obojętny stosunek, póki RDA pozwala mi strzelać. Nawet na strzelnicy. Jeśli mam rozkaz to nie mam wyboru. - Po tych słowach popatrzyła na dr Augustine czekając na odpowiedź.
Oe tsngawvìk tengkrr sirea ke lu pxan lerey livu.

rodrygo

#36
Grace, Kendra i Albrecht.   Hell's gate

A więc Kendra jest chyba gotowa. – pomyślała Grace. - A co z Albrechtem...

- Panie, von Donnenberg,  czy jest pan w stanie wydawać dźwięki jako awatar? W czasie patroli możemy napotkać przedstawicieli Na'vi i wolałabym, żeby mógł się pan odezwać, choćby po angielsku. Czy wykonywano jakies próby w tym kierunku? No i jak znajomość miejscowego języka?

Nawma Tutan

Albrecht von Donnenberg
Hellgate laboratoria
Quote from: rodrygo on June 01, 2011, 10:00:33 AM- Panie, von Donnenberg,  czy jest pan w stanie wydawać dźwięki jako awatar? W czasie patroli możemy napotkać przedstawicieli Na'vi i wolałabym, żeby mógł się pan odezwać, choćby po angielsku. Czy wykonywano jakies próby w tym kierunku? No i jak znajomość miejscowego języka?

Słysząc to pytanie, Albrecht poczuł jakby kulę w gardle. Nie był pewien czy avatar będzie mógł mówić, ale zawsze warto spróbować. Wziął więc zeszyt i napisał odpowiedź:
"Jeśli mój avatar nie odniósł żadnych uszkodzeń w czasie transportu, to będę mógł mówić. Co do języka Na'vi, to jeszcze się uczę. Kiedy będę mógł się podłączyć?"

rodrygo

#38
Grace, Kendra i Albrecht.,  Hell's gate

Grace nie wachała się długo. Jeszcze jeden pilot był potrzebny. Nawet taki dziwny ktos.

- No pomyślmy... kalibracja, neurosymulacja, próby łącza... jutro możemy spróbować.. Czyli proszę zaczynać przygotowania.

- Zene fko nivume nìtxan – dodała w miejscowym języku

W odpowiedzi Albrecht skrzywił się, co można było uznać za usmiech

rodrygo

Peyral, Las

Ciała ubitych zwierząt przedstawiały imponujący widok. Jeśli uda się bezpiecznie dostarczyć mięso do domowego drzewa, plemię będzie miało co jeść przez najbliższe dni.

Jeden z yerików wydawał właśnie ostatnie tchnienie i należało skrócić jego cierpienia. Peyral trzymając nóż podeszła do leżącego zwierzęcia. Przednie nogi drgały konwulsyjnie, reszta ciała była sparaliżowana po celnych trafieniach z łuku.
Łowczyni pochyliła się i szybkim ruchem przecięła gardło sześcionoga, mówiąc:


-Ngari hu eywa salew tirea, tokx 'ì'awn, slu Na'viyä hapxì