Sìrol hufweyä

Started by Tängal, February 26, 2011, 07:49:15 PM

Previous topic - Next topic

0 Members and 1 Guest are viewing this topic.

nataliapop

#240
'Awnong, Hell's Gate
Dziewczyna musiała w końcu powiedzieć prawdę. I tak się wyda. "Mogę przynieść zło, smutek i cierpienie moim braciom i siostrom, dlatego nie mogę wrócić do domu. Wy możecie przynieść smutek do kelutral" - skończyła gdy znaleźli się przed domkiem avatarów. I znów to samo miejsce. Oby tym razem nie było tak cicho jak powszednio. "Kocham Cię i dlatego musiałam opuścić rodzinę, choć nawet nie umiem powiedzieć twojego imienia" - Te słowa nie brzmiały już tak obciążająco. 'Awnong nie była jednak pewna, czy zostanie tutaj to dobra decyzja. Było to dość dziwne otoczenie, zupełnie obce i takie nieprawdziwe. Po chwili namysłu powiedziała: "Pozwól nam odejść. To nie miejsce dla nas. Boję się tu. Możesz iść z nami, aby wiedzieć gdzie nas szukać."

Grace Augustine, Hell's Gate
Grace podchodząc do Na'vijki i Avatara usłyszała fragment o odejściu. Skoro ta dziewczyna chce stąd odejść, to znaczy, że jest jej tu źle. Tudno sie dziwić po tym, co mogłoby dziać się teraz, gdyby nie interweniowali. Jeśli pozwoli jej odejść, straci szansę na poznanie Na'vi dokładniej. Jeśli jednak bedzie ją tu przetrzymywać, dziewczyna uzna, że ludziom nie można ufać, że krzywdzą i są samolubni, oraz nie myślą o cudzych potrzebach. Spomiędzy młota a kowadła wyciągnęła ja myśl o Kowlaskym. Właściwie gdzie on jest. A tak, na spotkaniu w wiosce. Oby szybko wracał. Czyli jednak nie wszystko stracone. Augustine podeszła do szlachcica mówiąc: "Daj jej odejść", a nastepnie udała się do domku avatarów i odłączyła się.

rodrygo

Kowalsky + Augustine, Hell's gate

Pani doktor, oni chcą mieć szkołę! Chcą się uczyć! – Kowalsky nie był zwykle zbyt wylewny w rozmowach ale tym razem unosił go entuzjazm.
- Potrzebujemy dwóch, trzech awatarow , oczywiście ze znajomością języka. Do tego jakis transport. No i dobre miejsce.
- Lekko nie będzie inżynierze. Może najpierw warto poszukać miejsca. Zna pan las? - Grace była , jak zwykle, sceptyczna ale chyba widziała jakies szanse

- Niespecjalnie, ale porozglądam się w wolnych chwilach.

No to szykuje się sporo roboty – pomyślał – robota zawsze go lubiła. Szkoda że nie dostanie za nią ani centa. Nie pierwszy raz zresztą.
Zapadła cisza. Kowalski z uwagą przypatrywał się holograficznej mapie okolic kelkutral.



Nawma Tutan

Albrecht von Donnenberg - Avatar
Hellgate


Albrecht był w dołku. Rozumiał dlaczego jego ukochana chce odejść, ale wywoływało to w nim głęboki żal. Znowu musieli się rozstać. A teraz jeszcze Grace każe mu ją puścić wolno. Co jednak będzie, jak coś złego przytrafi się 'Awnong? Na przykład jeżeli ten dziki na'vi, który zaatakował ich nad rzeką, będzie chciał ją skrzywdzić? Nie, musiał być pewny, że będzie bezpieczna. Objął ją mocniej ramieniem i spytał się jej:
-Peseng nga kä?Co będzie z tym wykluczonym na'vi?

nataliapop

#243
'Awnong, Hell's Gate
-Pójdziemy nad płytką rzekę z wodospadem niedaleko kelutral. Pokarzę Ci gdzie to jest. Możesz lecieć z nami lub z sawtute. Gdzie mój ikran? Czy już jest zdrowy? - 'Awnong dopiero teraz przpomniała sobie o Kete. - On? Tam go nie będzie, mam nadzieję. Wezmę co moje i ruszam, tylko powiedz mi jak mam cię nazywać, bo twoje imię jest dla mnie za trudne.

Eytukan, Kelutral
Wódz szczęśliwy z powrotu Peyral przywitał ją serdecznie.
-Drogie dziecko, jestem z ciebie dumny. Powiedz, czego się dowiedziałaś. Umieją mówić i widzieć? Najważniejsze, czy umieją żyć obok nas? Musze wiedzieć, czy warto im ufać. Powiedz mi jeszcze, jak czuje się twoja siostra, 'Awnong. Była z sawtute?

Dorota Bartowska, Hell's Gate
"Bartowska, ustal powrót Kowalsky'ego na 12:00, daj mi paczkę fajek i..." i tu wielka Pani Doktor sie zacięła, więc to była okazja do wykazania się.
-Znaleźdź nowy przydział czy nocleg dla Na'vijki?

Grace Augustine, Hell's Gate
To pytanie zdziwiło Grace. Z kąd zwykła łączeniowa wie o tym co się dzieje na zewnątrz? Ba, o tym co się działo 5 minut temu. "Nie wściubiaj nosa w nie swoje sprawy." - powiedziała i poszła się odświeżyć. Gdy wrócił górnik została obsypana nadmiarem informacji i entuzjazmu. Co wstąpiło w tego człowieka? Oby z takim samym zapałem przyswajał Na'vijski. Szkoła? Niezły pomysł. Trzeba by znaleźdź roboli którzy ją zbudują. Ilu Na'vi powinna mieścić? 50, 100? Będą potrzebne talice, książki, jakieś może tablety? Nie, mimo, że to stara technologia, to dla Na'vi lepsze będą tradycyjne zeszyty i długopisy. Augustine już ma w głowie ogólny zarys, ale co to da, jeśli w promieniu 5 kilometów będą same drzewa? Mają mapę to mogą teraz zobaczyć, czy w ogóle jest miejsce. Grace zaczęła kręcić pokrętłami ustawiając obraz od Granic terenu ludzi do kelutral. Tu jest jakieś miejsce szerokie na palec wskazujący. Powinno być ok. Augustine czuje się w swerze korporacyjnej jak we własnej części laboratoryjnej, wiec bez wachania krzyknęła: "Seeeelfriiiidge" i wyciągnęła papierosa.

rodrygo

#244
Przy palenisku panowała nieco sztywna atmosfera, jak zwykle zresztą w podobnych sytuacjach. Eytukan, Mo'at i kilku doświadczonych członków klanu miało rozwarzać sprawę współpracy z sawtute. Z młodszych zaproszono Peyral, której pozycja znacznie wzrosła od czasu kontaktow z przybyszami.

- Peyral lolwak numetseng, oe fpìl ayoe kin fì'ut.
- Eytukan podsumawał opowiesci o próbie założenia szkoły

- Säfpìl asteng tìkan ateng , slä ayoe ke kame sawtute. Ayoe zene nari sivi. -ostrożny  Loak rozsiewał wątpliwości.

-  Sawtute txopu si, ke new ziva'u ne kelkutral - zauważyła Mo'at

Ayfo lu kawma ayvrrtep. hì'i si lefnawe'tu – rzucił wojowniczy Tsu'tey. – Oel tsun tspivang tawtuteti nìftue

- Rä'ä skxawng nga. – zaprotestowała Peyral – Ayfo polähem alima mìhivkey. Ke omum ayoeti.
Txo lilvu tawtute oe, nari sivi.

Zapadła cisza. Dyskutować można całą noc, ale w końcu trzeba podjąć decyzję.


rodrygo

Grace + wspólpracownicy, Hell's gate

Narada zbliżała się do konca. Miejsce znaleziono, materiały się znajdą (drewna w lesie nie brakuje), transport można będzie wykołować u Selfide'a. Grace wiedziała , że największy problem będzie z ludźmi, a własciwie awatarami. Kto własciwie zna na'vi na tyle żeby swododnie rozmawiać.
Znowu muszę sama o wszystko zadbać... który to już raz – pomyslała.

-   Szanowni państwo – zaczęła podsumowanie. – potrzedujemy ludzi. Jeśli jest ktos kto umie powiedzieć więcej niż: Oel ngati kameie, niech się do mnie zgłosi. Roboty nie zabraknie.

Dorota i Adam słuchali z podnieceniem. Reszta zwiesiła głowy...

nataliapop

#246
Dorota Bartowska, Hell's Gate
Dorota słuchała z zaciekawieniem. Obok niej siedział jakiś facet, gdzieś go chyba wcześniej widziała, ale to nie było teraz ważne. To był jeden z tych momentów, gdy czuła się jak królowa wszechświata, lepsza od wszystkich. Bartowska wstała i zwróciła się do Grace:
-Oel ngati kameie, ma oeyä karyu. Oe lu alaksi, slä oeyä uniltìrantokx ke lu alaksi mi. Ngeyä menaril kamìye oeyä eana tokxit trray.
Dorota miała dziś na sobie piękne, choć proste szpilki od Manolo Blahnik, które nie tylko nadawały uroku jej smukłym nogom, lecz pozwalały wznieść się do poziomu Augustine. Patrzyły sobie prosto w oczy, lecz wiedziały, które oczy patrzą na nie.

Grace + Max, Hell's Gate
- Ty to widziałaś?! Niezła jest. Jakby chciała żucić ci wyzwanie.
- No nieźle sobie poradziła z gramatyką. Ona ma dosyć bycia pomiataną, chciała wznieść sie na wyższy poziom.
- I co zrobisz, Grace? Jest dobra, nawet bardzo.
- A mam wybór?
- No w sumie nie. Trafiła Ci sie jak ślepej kurze ziarno. Zna język, ma avatara...
- Ma avatara?
- Ty chyba kompletnie nie wiesz kim ona jest. Ona...
- Mniejsza o to co ona, a co nie ona. Będzie gotowy na jutro?
- O 9:00 będzie mogła się połączyć.

'Awnong + Albrecht, Hell's Gate
- Nie ważne jest imię, a jeśli chodzi o ikrana, to nie wiem czy jest zdrowy, i teraz nie mogę się tego dowiedzieć. Zostań jeszcze jeden dzień, proszę.
- Ja tu nie mogę zostać. Będę niedaleko, a gdy jutro zawołasz moje imię, przyjdę.
'Awnong ostatni raz splotła dłonie z tawtute uraniając przy tym ukrycie łzę, przeskoczyła przez ogrodzenie i zniknęła wśród gęstej roślinności.
Donnenberg z braku jakiegokolwiek zajęcia udał się do domku avatarów i odłączył się. Resztę dnia szukał Grace, ale tej i większości osób nie było. "Muszę ją pilnie znaleźdź jutro" - pomyślał.

rodrygo

Peyral, kelkutral

Peyral odpoczywała leżąc na hamaku. Nieczęsto jej się to zdarzało, ale tym razem pozwoliła sobie na chwilę wolnego chcąc przemysleć ostatnie wydarzenia. Powoli rodziła się wizja szkoły. Chętnych do nauki nie zabraknie. Własnie podeszła do niej para dzieci około 10 lat.

-   Ma Peyral, sawtuteyä lìfya tsun pivlltxe nga, srak? – zapytał chłopiec
-   nì'aw 'a'aw lì'u. – odpowiedziała Peyral – new nivume menga?
-   Srane. Oe layu txantslusam sì tìtstew – potwierdziła lekko wystraszona dziewczynka

Lu kifkey aysìtstewngayä - pomyslała patrząc na tych dwoje

nataliapop

#248
Dorota Bartowska, Hell's Gate
I kolejny dzień w Hell's Gate. Poranne dyżury są okropne. Dorota musi już o 7 rano być w linkroomie, włączyć wszystkie użądzenia, sprawdzić ich stan i zgłosić ewentualne usterki. Nagle było słychać specyficzny dźwięk otwieranych metalowych drzwi, a takowe są tylko jedne w pobliżu. Dorota natychmiast wyleciała z linkroomu do przedsionka, po drodze uderzyła o drzwi, kóre nie zdążyły się w pełni otworzyć i ślizgiem dotarła przed "magazyn avatarów". Drzwi przed nią się otworzyły i wyjechał 2,5 metrowy słój. Avatarów było bardzo mało, genetyka pod tym względem była jeszcze dość zacofana. "Może przyleciał w nocy nowy prom z kolejnymi żołnierzami, naukowcami i pilotami avatarów?" Te myśli jednak odeszły, gdy ujżała wewnątrz twarz podobną do swojej własnej. Dorota stała jak zahipnotyzowana, wpatrzona w niebieskie ciało swobodnie pływajace w przejżystej cieczy i ruszające się od czasu do czasu, że nie była w stanie nic powiedzieć. Słój, a wraz z nim avatar, odjechał by opróżnić go z "wody" i wyciągnąć zeń piękną niebieską kobietę.

Grace, Hell's gate
Grace obudziła się chwilę przed budzikiem. Dziś wycieczka na polankę z budowlańcami,i nowy avatar w ekipie. Spokojny dzień zaczęła od śniadania - rano są najlepsze dania. W drodze do linkroomu usłyszała pikanie pagera (Hangar z ikranem). Udała się więc na dwór. Po rozmowie z lekarzami, okazało się, że ikran jest już zdrów. Wyleczenie w 2 dni? Coś niesamowitego. Pandora kryje wiele tajemnic. w przedsionku linkroomu natknęła się na ciekawy obrazek, a mianowicie Bartowską wgapioną w avatara. Grace postanowiła przerwać to swego rodzaju Katharsis mówiąc: "Szykuj połączenia!".

rodrygo

#249
Grace, Kowalsky  + współpracownicy, lot nad lasem


Grace czuła się dobrze w ciele swojego awatara. Transformacji swiadomosci towarzyszyły różne odczucia, ale poczucie siły i wielkiej sprawnosci fizycznej było czyms upajającym. Nikomu nie wyznała tego, ale jako awatar czuła się młodsza. Była sobą ale i koms innym jednoczesnie. Pojęcia stworzone do opisu zupełnie innej sytuacji uległy poplątaniu w skomplikowanej rzeczywistosci swiata Pandory. Grace była biologiem , nie filozofem ale czasem pozalała sobie na rozważania metafizyczne.

Obok niej siedział nieco przestraszony Kowalsky. Może nawet bardziej niż nieco. Lecieli przecież w kierunku wioski Omatikaya, mieli szukac kontaktu i miejsca na szkołę. Ciężkie zadanie.

Grace postanowiła przerwać krępujące milczenie.

- Peyfa na'vi ngeyä? - zapytała. niech sobie poćwiczy język  

- meyp. Zene nivume txan oe. - odpowiedział

W koncu po to jest szkoła żeby się uczyć... pomyslał.

Wirolot zwolnił i skierował się w stronę rozległej  polany



nataliapop

#250
'Awnong, las przy Hell's Gate
Dziewczyna obudziła się nagle. Promienie słońca już jakiś czas pieściły jej policzek. Przyczyną pobudki był okropny hałas. To wirolot startował, a w środku były niebieskie postacie. Jedną z nich była kobieta dobrze mówiąca w Na'vi, lecz nie widziała twarz drugiej osoby. Czy to jej "yawnetu"? Dziewczyna postanowiła to sprawdzić. Ale jak skoro nie ma ikrana? 'Awnong udała się do płotu, który od tej strony wyglądał inaczej - przypominał jej cienkie zaplecione w dziwny, ale uporządkowany sposób włosy; i brzęczał nieprzyjemnie. Nie dotknięcie tego czegoś i przejście na druga stronę było niemożliwe, ale przeskoczenie już tak. Dziewczyna wspięła się na pobliskie drzewo, z którego widziała wszystko doskonale. Iść, nie iść? 'Awnong po chwili wachania zeskoczyła z drzewa na domek Avatarów z głuchym chukiem. Krzyknęła "Ma oeyä yawnetu", a na celowniku miał ją już najemnik. Kula świsnęła zachaczajac o ramię Na'vijki. Gdy próbowała napiąć cięciwę, nie mogła utrzymać strzały, wszystko wypadło jej z rąk, a dziewczyna spadła na ziemię.

Nawma Tutan

Albrecht von Donnenberg - Avatar
Hellgate


Albrecht błąkał się bez celu po terenach avatarów. Grace go nie wzięła, a z resztą i tak nie byłby zbyt potrzebny. Cieszyła go myśl, że ikran 'Awnong jest już zdrowy. Jednak ona była już poza ogrodzeniem. Nagle usłyszał krzyki w na'vi. Nie zrozumiał ich, ale skierował się w tamtym kierunku zaniepokojony.
Wtedy usłyszał strzały.
Zaczął biec i wtedy zobaczył swą ukochaną. Celował w nią najemnik, a jej wypadła strzała z łuku. Przyśpieszył i łapiąc najemnika za nogi w locie; rzucił nim w ogrodzenie.
Wtedy oprzytomniał.
Żołdak zaczął sie smażyć na elektrycznym ogrodzeniu, aż Albrecht poczuł woń spalonego mięsa. Ruszył do 'Awnong, złapał ja za ręce i przytulił. Wtedy też powiedział:
- Twój ikran jest zdrowy. Chodź, musisz uciekać.

rodrygo

Peyral + Su'omi, Las

Peyral i jej mlóda koleżanka  krążyły w pobliżu kelkutral. Szesnastoletnia Su'omi musiała się jeszcze trochę nauczyć zanim przystąpi do próby iknimaya. W tym głównie celu towarzyszyła jej starsza ,,siostra".
Peyral mówiła niewiele, ciągle myślała co dzieje się z A'wnong. Zostawiła ją w siedzibie sawtute, a to niebezpieczne miejsce. Trzeba obmyślić jakis sposób pomocy.

Z rozmyślań wyrwał ją głos Su'omi.

- Ma tsmuke, 'uoti stawm oel. – kandydatka zwróciła uszy w stronę rzeki.

Po chwili Peyral rozpoznała dźwięk. – Swatuteyä lefngap yayo. Ne utral!

Szbko wspięły się na niższe gałęzi i czekały trzymając łuki w pogotowiu.

nataliapop

#253
'Awnong + Albrecht, Hell's Gate
z bólowego braku świadomości dziewczyna ocknęła się gdy poczuła zapach spalenizny. Yawnetu pomógł jej podnieść się, lecz jego szczery uscisk, nie zmniejszył jej bólu zranionego ramienia. "Zagoi się" pomyślała, ale w tym momencie usłyszała, że Etsene jest zdrowa, i że muszą uciekać. Pelun? - zapytała. Odpowiedź usłyszała dopiero gdy dotarli do miejsca, gdzie była Etsene. Po drodze wzieli jeszcze jej żeczy z domku avatarów. Ikran bardzo szczęśliwy z widoku swojej pani zaryczał głośno i był gotowy do startu. "Leć ze mną" - powiedziała i wciagnęła tawtute na siodło. Mężczyna próbował polemizować, lecz nie na wiele się to zdało, a po chwili się zgodził. Jednak on chyba nie umie latać, a gdy uniosą się w powietrze może spaść. Dziewczyna wpadła na pewien pomysł, który jednak zachaczał o swerę dość bliskich kontaktów międzyludzich. 'Awnong siedziała przed tawtute. Pierw kazała objąć się w pasie rękami. Następnie poinstruowała go, jak ma się opleść wokół niej, aby lot był stabilny. Wyglądało to jakby dwa drzewa rosły obok siebie, i zapalatały się w raz z upływem lat. Mężczyzna przysunął się bliżej dziewczyny, oplótł swoje uda wokół jej ud, a stopami zablokował się o jej łydki. Ich ciała były bardzo blisko siebie. Czuli swoje ciepło, lecz ona nie chciała, aby mężczyźnie przyszła ochota na czułości. Było jeszcze za wcześnie - za mało się znali. 'Awnong utworzyła tsahaylu i uniosła się w siodle. Był to bardzo ekscytujący moment dla Yawnetu. Czuł siłę ciała avatara i oczywiście siłę jego ukochanej. Gdy ikran wzniósł się w powietrze, mężczyzna poczół namiastkę tego co czuje prawdziwy taronyu. Zabrała go na trochę dłuższy lot. Mijali wodospady i lewitujące góry. Kiedyś zabierze go na jedną z nich, będą razem oglądać ruchy planet, gór, loty ikranów i innych pandoriańskich stworzeń. Pod koniec drogi 'Awnong poczuła falę gorąca. Dotyk mężczyzny sprawiał, że jej serce biło coraz szybciej. Gdy mieli lądować nad wodospadem, mężczyzna spostrzegł wirolot. Ona jednak nie usłyszała jego słów i leciała dalej. Poszli pod wodospad. Było to przyjemne doznanie dla 'Awnong, dla tawtute raczej nie, bo nie chciał sie zamoczyć. Dziewczyna zmoczyła włosy i cieszyła się świeżą wodą pitną. W pewnym momecie usiedli na brzego rzeczki. 'Awnong moczyła stopy i przesuwała kamyczki w samyśleniu. "Zostań ze mną" poprosiła nagle.

Dorota Bartowska, Hell's Gate
Dorota siedziała przed monitorem i czytała jakąś głupią instrukcję ewakuacyjną, którą znalazła pod bióriem, i popijała cherbatę. Lubiła te firmowe kubki. Przypominały jej kim jest i dlaczego tu jest. Pod jej opieką były 2 łącza: Grace i Albrechta. Dopiero przed południem przyszedł do niej Max. Dziewczyna nawet nie zauważyła, gdy pusta tuba z avatarem w środku została przyłączona do sali z wyjściem na dwór. Personel wyciągał zeń piękną niebieską kobietę. Niestety nie mogła zbyt długo nacieszyć się wydokiem, bo od razu ubrano ją w okropny szpitalny fartuch. Max powiedział, że nigdzie nie może znaleźdź Donennberga. Szukał go po terenie avatarów, ale nigdze go nie ma. "Będziemy musieli poradzić sobie bez jego pomocy. Najwyżej nafaszerujecie mnie supitokamem" - zaśmiała się. Dorota oddała Grace i donnenberga pod opiekę kolegi, a sama zaczęła przygotowywać sobie łącze w szóstce. Zdjęła szpilki, żakiet i zamknęła trumnę.

rodrygo

Nad lasem  Kowalsky, Grace + załoga wirolotu

Byli już bardzo blisko celu – rozległej łąki na rzeką na której często widywano na'vi. Wszystko szło dobrze... do czasu. Wirolot dostał nagle silnych wibracji. Pilot zwolnił zmieniając kąt natarcia smigieł i wtedy zapalił się cały zestaw lampek alarmowych. Wyglądało to na jednoczesną awarię zasilania i wyciek oleju z wału głównego. Zgasło oswietlenie kabiny, pojawił się za to dym i straszny łomot dochodzący z prawego silnika.

Utrata mocy,  lądowanie awaryjne – krzyknął pilot.

Trzymajcie się, zaraz walniemy – Grace starała się zachować pozory porządku.

Kowalsky przypomniał sobie opowiesci o katastrofie w której zginęli przywódcy kraju jego przodków w początkach XXI wieku. Powszechnie uważano, że był to skutek karygodnego niedbalstwa, ale nieliczni twierdzili że dokonano wtedy zamachu.

Ciekawe co powiedzą o nas – zaswitało mu w głowie.



rodrygo

Peyral + Su'omi, Las

Z wysokich gałęzi doskonale widać było nadlatujący wirolot. Na'vijki szybko zdały sobie sprawę, że cos z nim nie tak. Dziwne hałasy i dym – tak nie zachowywały się dotychczas ,,metalowe ikrany". Peyral nie znała prawa Murphy'ego ale nietrudno było domyślić się , że cos się popsuło.  Wirolot zakręcił się kilka razy wokół własnej osi i spadł na ziemię. Po uderzeniu zapadła cisza.

Pehem lolen?
– wyszeptała Su'omi.

- Ke omum. – odpowiedziała mocno speszona Peyral. – Zene fko stiveftxaw.

Powoli zaczęły schodzić z drzewa. Do miejsca upadku miało około dwustu metrów.

nataliapop

#256
Albrecht von Donnenberg - Avatar, Las w pobliżu rzeki
Albrecht był zaskoczony prośbą 'Awnong. Ta dziewczyna chyba nie wie o co prosi. Zbliżała sie pora obiadu, on był głodny i nie czuł się komfortowo przez tak długi czas w lesie, a na dodatek nieopodal ikran skrzeczał jakby chciał go zjeść. 'Awnong zostawiła go na chwilę, by wrócić z naręczem owoców. Rozpalili ognisko, a Albrecht zasnął, uprzedzajac, że ma bardzo twardy sen i trudno go obudzić.

Albrecht von Donnenberg, Hellgate
Szlachcic otworzył oczy i aż wypadł z "trumny". Potrzebował chwili wytchnienia i obcowania z normalnością. Jednak spokoju nie zaznał, bowie od razu został "napadnięty" przez łączeniowego. Powiedział, że jest potrzebny do budzenia nowego Avatara. Albrecht nie wiedział co zrobić. Jego drugie ciało było gdzieś daleko, ukochana chciałą go uwięzić w leśnym buszu na zawsze, gdzie on brzydzi się wody z glonami czy innymi naturalnymi obiektami, a wirolot, który widział wześniej wyglądał jakoś podejrzanie. w tym momencie pomyślał o awaryjnym odłączeniu Grace. Ona zawsze wie co robić. Odłączyć, nie odłączyć?

rodrygo

Grace +załoga, Las

Grace jako pierwsza wygrzebała się z wraku. Była mocno poobijana , ale poza lekkim krwawieniem z ogona nie miała innych ran. To co pozostało z wirolotu wyglądało paskudnie – kupa poskręcanych blach. Ale nie było pożaru ani wybuchu. Co z resztą załogi?

-   Kowalsky, żyjesz? – dopytywała się o wszstkich po kolei
-   Żyję, zaraz się wygrzebię z tego złomu – dał się słyszeć głos jakby z metalowej puszki.
-   Connor, co z tobą pilocie – sprawdzała dalej.
-   Chyba jestem cały, zaraz wyjdę – podła odpowiedź
-   Sierżancie Mendoza, co z wami? – niepokoiła się o los szefa ochrony
-   Estoy bien, que ha pasado? – odpowiedział po hiszpańsku
Temu trzeba będzie pomóc, wyobraża sobie że jest u siebie w Meksyku – pomyślała

Po dłuższej chwili wszyscy byli na zewnątrz. Mendoza słaniał się i plótł cos bez sensu.
Connor cały się trzął.
- Walczyłem do końca, nie wiem co się stało, wybaczcie. – pilot miał chyba wyrzuty sumienia.

- Kem amuiä, kum afe – Grace nie mogła pozbyć się sarkazmu. Coż, ważne że wszyscy żyją.
- Co robimy? – zapytała patrząc po kolei na każdego z ocalałych

Tireaniawtu

Kendra Keller:

     Kendra obudziła  po swej bardzo długiej drzemce. Biurko okazało się bardzo wygodnym meblem do spania, lecz nie wiedziała skąd znalazł się na niej koc i poduszka pod głową. Wypiła kawę ze smakiem i wyszła na korytarz. Zaczęła iść na strzelnice, lecz po paru krokach zauważyła wszech obecny chaos. Za zakrętem ktoś wpadł na nią, odbił się i wylądował na podłodze. Kendra bez większych problemów rozpoznała mężczyznę, który po chwili zrozumiał na kogo wpadł. Kendra złożyła ręce i popatrzyła na niego pytającym wzrokiem. Ten wstał otrzepał się z kurzu i powiedział:
-Ja przepraszam, ale... Rozbił się nasz wirolot w środku dżungli. - Kendra nic nie powiedziała tylko na natychmiast pobiegła do laboratorium. Po drodze skopała i zwyzywała windę, bo była dla niej zbyt wolna. Wpadła do centrum łączeń złapała pierwszego lepszego naukowca za frak i wrzasnęła w twarz:
-Wyślijcie mnie tam! NATYCHMIAST!!!
Oe tsngawvìk tengkrr sirea ke lu pxan lerey livu.

rodrygo

Peyral + Su'omi, Las

Dziewczyny ostrożnie zbliżyły się do miejsca katastrofy. Ale ostrożność nie była tu raczej koniec znała. Pokiereszowani obce wyczołgiwali się z wraku, byli oszołomieni i niwzdolni do jakiejkolwiek walki. Krzyczeli cos do siebie. Dawodziła chyba kobieta w ciele uniltirantokx'a. Było też kilku niskich, białych tawtute.
Su'omi napięła łuk. –tsun tspivang ayfoti oel
Kehe!. Pey meoe. –odpowiedziała Peyral i nagle przyszla jej do głowy mysl, że obce znają może los 'Awnong.
New pivlltxe ayfohu oe – powiedziała i powoli wyszła z zarosli